Przegląd Sportowy: “Czasami cierpię dla celu”

W trakcie zawodów można cierpieć, ale uczucie po minięciu linii mety jest po prostu niesamowite. Sprawia, że cała ciężka praca ma sens. Są w tym sporcie lepsze i gorsze chwile, ale im bardziej cierpisz, tym bardziej się potem cieszysz po osiągnięciu celu – mówi Przeglądowi Sportowemu Onet najlepszy triathlonista świata Kristian Blummenfelt. Norweg w ubiegłym roku został mistrzem olimpijskim, a niedawno w nietypowych warunkach z polskim wsparciem pobił rekord świata na dystansie Ironman.

JAKUB WOJCZYŃSKI: Jest pan mistrzem olimpijskim i świata w triathlonie, mistrzem świata w Ironmanie, rekordzistą świata w Ironmanie. Które z tych osiągnięć jest najważniejsze, najbardziej ekscytujące?
KRISTIAN BLUMMENFELT: Dla mnie igrzyska w Tokio. Jestem z tego najbardziej dumny, bo celowałem w to od 10 lat, czyli od czasu, gdy zająłem się triathlonem. Wkrótce po igrzyskach przeszedłem na długi dystans, który przychodzi mi bardziej naturalnie. Myślę, że mistrzostwo świata w Ironmanie jest łatwiejsze do wywalczenia niż mistrzostwo olimpijskie.

Dlaczego?
Poziom rywalizacji na igrzyskach jest wyższy, a poza tym moje naturalne możliwości pasują bardziej do Ironmana. Jestem wystarczająco silny, by rywalizować przez 6, 7 czy 8 godzin. Na dystansie olimpijskim moje szanse były mniejsze. Dużo więcej mogło pójść źle, stawka była też większa. Na MŚ w Ironmanie tak naprawdę jest kilku zawodników, którzy walczą o wygraną, a na igrzyskach może być kilkunastu takich, którzy przy dobrym dniu zdobędą złoto. To wynika z tego, że większa liczba osób trenuje zawodowo pod kątem igrzysk. Mają wsparcie federacji, reprezentacji. A Ironman to bardziej indywidualne przygotowania i w związku z tym jest mniej sprofesjonalizowany.

Cały wywiad pojawił się na łamach Przeglądu Sportowego.