Przez te niezwykłe buty minimum dające awans do olimpijskiego maratonu w Tokio osiągnęło kilka razy więcej maratończyków, niż jest miejsc na starcie biegu. Trener reprezentacji biegaczy “wytrzymałościowych” Zbigniew Rolbiecki uważa, że wstrząs podobny do tego w biegach ulicznych lekkoatletyka przeżyła tylko wtedy, gdy skoczkowie wyrzucali do kosza tyczki bambusowe lub aluminiowe i wyciągali zrobione z tworzyw sztucznych.
Na naszych oczach maraton gwałtownie przyspiesza, zmiana jest rewolucyjna – mówi Rolbiecki o najstarszej, najbardziej “ludzkiej”, naturalnej konkurencji, symbolu igrzysk olimpijskich. – Ale to nie żadne szalbierstwo, jak niektórzy twierdzą. Buty są oficjalnie zatwierdzone.
60 procent z rekordami
Pół roku temu na mistrzostwach świata w półmaratonie w Gdyni większość biegaczy już używała ultrakosmicznego obuwia i – według Rolbeckiego – 60 procent zawodników pobiło rekordy życiowe. Rzecz niespotykana i wcale nie tak bardzo entuzjastycznie witana przez długodystansowców.
(Fot. Joanna Ślazyk x @coffeontherun95)
Cały artykuł pojawił się na łamach Gazety Wyborczej.