Red. Piotr Skrobisz przeprowadził wywiad z Adrianem Meronkiem. Efekt rozmowy z najlepszym polskim golfistą można zobaczyć w Naszym Dzienniku.
Od kilku tygodni jest Pan już zawodowym golfistą. Co to oznacza w praktyce, czy ta zmiana to ewolucja, czy raczej rewolucja?
Nie traktuję tej zmiany w kategorii rewolucji, ponieważ planowałem ten krok od dłuższego czasu i byłem gotowy, aby przejść na zawodowstwo. Ponadto, w przeszłości, jeszcze jako amator, miałem okazję występować w zawodowych turniejach. Oczywiście, golf zawodowy to zupełnie inna bajka niż amatorski, a największą zmianą jest to, że mogę zdobywać nagrody pieniężne za udane starty.
Przez ostatnie lata pisał Pan historię polskiego golfa, dochodząc do miejsc, do których nikomu wcześniej dotrzeć się nie udało (mam tu oczywiście na myśli naszych zawodników). Jak Pan wspomina, ocenia swą karierę amatorską?
Ostatnie lata były dla mnie bardzo udane i najważniejsze, że z każdym kolejnym rokiem robiłem widoczny postęp. Cztery lata spędzone na uczelni w Stanach Zjednoczonych dały mi bardzo wiele. Mogłem rywalizować na wysokim poziomie w mocno obsadzonych turniejach, co przekładało się na występy w innych startach, poza akademicką ligą NCAA. Mam na myśli m.in. Palmer Cup czy tegoroczny British Amateur. Moim celem był awans do czołowej „10” WAGR (Światowy Ranking Golfistów-Amatorów – przyp.red.). Udało się, ponieważ przed przejściem na zawodowstwo byłem sklasyfikowany na 8.pozycji, co na pewno miało wpływ na zaproszenie do gry w turnieju European Tour.
Więcej można przeczytać w Naszym Dzienniku.
(fot. Marek Darnikowski)