Nie przywiązuję się za bardzo do jednej marki butów biegowych, ale muszę szczerze przyznać, że od pewnego czasu jestem za pan brat z marką Saucony. Kilka par butów tego producenta i setki przebiegniętych bezproblemowo kilometrów sprawiły, że na myśl „Saucony” pojawia mi się uśmiech na twarzy. Nic więc dziwnego, że z entuzjazmem podeszłam do testowania nowości – Saucony Kinvara 10.
Buty zachwyciły mnie od razu dwoma rzeczami – wyglądem (morski kolor zdecydowanie skojarzył mi się z pięknymi słonecznymi dniami) i giętką podeszwą (uwielbiam buty do biegania, które współpracują z moimi stopami).
Podeszwa Saucony Kinvara 10
Podeszwa jest bezwzględnie najważniejszym elementem butów do biegania – właściwie to od niej zależy, czy dany model będzie nam odpowiadał czy nie. Kinvara to model butów, który doczekał się już 10. edycji, a to świadczy o tym, że koncepcja budowy podeszwy sprawdza się dobrze. Jeśli dołożymy do tego innowacyjne technologie, możemy mieć pewność, że mamy do czynienia z dopracowanym produktem.
Więcej na ten temat: