Kobieta może podbijać świat na wiele sposobów. Może iść w ślady autorki tych słów, Marylin Monroe, i zostać znaną i rozpoznawalną np. aktorką, piosenkarką czy influencerką, co zresztą stało się ostatnimi czasy bardzo modne. Kobieta może zainwestować w swój wizerunek i rzucać na kolana, a następnie porzucać kolejnych zwabionych jej czarem mężczyzn; może zainwestować w swój rozwój i przyczynić się do postępu w nauce. Dla każdej z nas podbijanie świata jest czymś innym.
A czym jest dla mnie? Podbijanie świata to pokonywanie swoich słabości; to walka z ograniczeniami; to pokonywanie kolejnych kamieni milowych na wytyczonej przez siebie ścieżce. To radość z kolejnego osiągnięcia; to nieustanny postęp; to wdzięczność za to co mam i za to, czego się uczę. I jeśli mam dalej podbijać świat kawałek po kawałku to… tylko w butach ASICS GEL-TRABUCO 10. Są tak lekkie, że praktycznie ich nie czuć na stopach, a bieganie w nich – mam wrażenie – wchodzi w kompletnie inny wymiar.
Pierwsze wrażenia z założenia
Czy mogę siebie nazwać biegaczką? Nie. Nie prowadzę bloga, nie startuję w zawodach, nie biegam codziennie. Bieganie jest dla mnie swego rodzaju odskocznią, „odstresowywaczem”; biegam, aby zachować jasność myślenia, aby zachować siebie i swoje ciało w dobrej kondycji. Zawsze lubiłam ten sport, a teraz, kiedy wyprowadziłam się na wieś położoną nieopodal lasów, lubię go jeszcze bardziej. Zawsze wolałam biegać gdzieś po leśnych ostępach, dróżkach, kamienistych wzgórkach aniżeli po miejskich asfaltach, chodnikach czy parkach. Uwielbiam też długie górskie wędrówki, na które ruszam, kiedy tylko złapię trochę wolnego czasu. Tak się składa, że wkrótce wyjeżdżam na wakacyjny wyjazd w Tatry, a moje ukochane ASICS NOVABLAST już odrobinę się zużyły, więc bardzo ucieszyłam się, gdy trafiły do mnie buty ASICS GEL-TRABUCO 10.
Więcej na ten temat: