Z koordynatorem Avalon Extreme i pomysłodawcą Wheelmageddonu, Tomaszem Bidusiem rozmawiamy na temat organizacji Wheelmageddonu, pomysłu na stworzenie cyklu tego typu zawodów oraz o pokonywaniu kolejnych barier.
Skąd pomysł na organizację Wheelmageddonu?
Impreza jest idealnym odzwierciedleniem wartości, które niesie za sobą prawdopodobnie najbardziej „odjechany” projekt w Polsce, czyli Avalon Extreme. Inicjatywa ma na celu promocję sportów ekstremalnych, łączy ze sobą środowiska osób sprawnych i niepełnosprawnych, pokazujemy, że niemożliwe nie istnieje i konsekwentnie przesuwamy granice ludzkich ograniczeń. Regularnie organizujemy imprezy motoryzacyjne, zawody w sitwake’u, prowadzimy zajęcia rugby czy cross-fitu. Chcemy inspirować i angażować w nasze inicjatywy. Wheelmageddon to prawdopodobnie największe wyzwanie, jakie można podjąć w ramach Avalon Extreme. Cel, którego realizacja, daje wiele satysfakcji.
Na jakie trudności napotykacie podczas organizacji?
Największym wyzwaniem jest przygotowanie optymalnej trasy, która oczywiście będzie mieć odpowiednią skalę trudności, ale jej pokonanie sprawi uczestnikom również wiele frajdy. Na początku maja zorganizowaliśmy na terenie Hotelu Nosselia w Nasielsku edycję próbną. Jesteśmy bogatsi o doświadczenia. Na trasie czekają m.in. błoto, ogień, przeszkody linowe, czołganie, przejazd po stromym zboczu, pętla po lesie, strzelanie z łuku, kurtyna wodna, jazda na balansie i okopy. Dystans do pokonania wynosi ok. 2 km. Organizacja będzie na najwyższym poziomie, ponieważ stawiamy na profesjonalizm. Jednocześnie liczymy, że z każdą kolejną imprezą Wheelmageddon będzie rozwijać się pod każdym względem.
Przeczytaj cały wywiad: