Nawet zdobycie mistrzostwa nie zmieniłoby naszego podejścia. To kolejny etap. Następnym jest budowa klubu, który będzie grał regularnie w europejskich rozgrywkach – mówi Jarosław Jankowski, który od 11 lat stoi za projektem “odrodzenia potęgi”.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Co pan czuł, gdy podniósł puchar za wicemistrzostwo Polski?
Jarosław Jankowski, przewodniczący rady nadzorczej sekcji koszykarskiej Legii Warszawa: Wiadomo że nikt nie lubi przegrywać, ale dość szybko na naszych twarzach pojawiło się duże zadowolenie i zrozumienie, że osiągnęliśmy olbrzymi sukces. Nie ma co ukrywać, że do tego ostatniego spotkania przystępowaliśmy mocno poobijani. Wypadł nam w ostatniej chwili Jure Skifić. Wiedzieliśmy, że będzie nam ciężko wygrać ten mecz, ale oczywiście nie położyliśmy się, walczyliśmy do samego końca. Drugie miejsce to wielki sukces, zapisaliśmy nową kartę w historii Legii. Do tego dochodzi też ważne poczucie, że przywróciliśmy modę na koszykówkę w Warszawie, czujemy to na każdym kroku, nie tylko w ostatnich tygodniach, ale i miesiącach.
Pan z koszykarską Legią jest związany już od 11 lat. Można powiedzieć, że na dobre i na złe.
Tak, to prawda. Były dobre i złe momenty. Moje pierwsze zaangażowanie w klub – jeszcze w roli sponsora – było na poziomie III ligi. Doskonale pamiętam tamte czasy i wiem, jaką drogę przeszliśmy, by być w miejscu, w którym się właśnie znaleźliśmy. I to wcale nie była droga usłana różami, czasami były bardzo trudne chwile, ale zawsze dążyliśmy do tego, by dojść na szczyt polskiej ligi. Dwa ostatnie sezony są takim ukoronowaniem naszej drogi. Było 4. miejsce i przegrany w ostatniej sekundzie brązowy medal, teraz jest finał i wicemistrzostwo Polski.
(Fot. P. Kołakowski / Legiakosz.com)
Przeczytaj cały wywiad: