W 2016 r. zajął drugie miejsce w klasyfikacji drużynowej turnieju Alfred Dunhill Links Championship w ramach European Tour, doszedł do półfinału British Amateur Championship, był ósmy w drużynowych mistrzostwach świata, a trzeci indywidualnie. Przeszedł na zawodowstwo, a amatorską karierę skończył na ósmym miejscu w rankingu. – Teraz chcę być w czołówce Challenge Tour, takim golfowym odpowiedniku piłkarskiej Lidze Europy – mówi najlepszy zawodowy polski golfista Adrian Meronk.
Gra Pan w golfa, ale zacznijmy od dyscyplin, którymi się Pan interesuje.
Sport to moja pasja i kibicuję wszystkim Polakom, niezależnie od dyscypliny. Poza tym lubię oglądać piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę, tu głównie NBA, sporty zimowe, tenis, piłkę ręczną. Choć akurat w tę ostatnią nie gram, w przeciwieństwie do rekreacyjnego uprawiania pozostałych.
OK. Tylko w 2016 r. zajął Pan drugie miejsce w klasyfikacji drużynowej turnieju Alfred Dunhill Links Championship w ramach European Tour, doszedł do półfinału British Amateur Championship, był ósmy w drużynowych mistrzostwach świata, a trzeci indywidualnie. W listopadzie przeszedł Pan na zawodowstwo, a amatorską karierę skończył na ósmym miejscu w rankingu. To część sukcesów, ale gdyby je porównać do piłki nożnej, to jaką renomę mają te osiągnięcia?
Trudno to porównać. Na pewno turniej Alfreda Dunhilla, który zalicza się do European Tour, to taka piłkarska Liga Mistrzów. Z kolei pozostałe trofea są amatorskie. Ale rywalizacja jest w nich ogromna, startuje w niej kilkuset najbardziej utalentowanych golfistów.
(fot. Kamil Musiejczuk)
Przeczytaj cały wywiad: