Legia Warszawa po 14 latach awansowała do PLK. Kluczową postacią w układance trenera Piotra Bakuna okazał się Łukasz Wilczek. – Legia wraca tam, gdzie jej miejsce – mówi nam rozgrywający.
Jakub Artych, WP SportoweFakty: Legia wróciła do PLK w znakomitym stylu. Da się w słowach opisać euforię związaną z awansem?
Łukasz Wilczek, kapitan Legii Warszawa: Po kilku dniach emocje już opadły. Zrobiliśmy swoje na parkiecie i wreszcie mogliśmy dać upust emocjom, które nam towarzyszyły. Przystępowaliśmy do fazy play-off w roli faworyta, a to nigdy nie jest łatwe. Musieliśmy sprostać oczekiwaniom, zmierzyć się z presją. Poradziliśmy sobie i mogliśmy świętować razem z naszymi kibicami, którzy zgotowali nam znakomitą atmosferę podczas dwóch pierwszych meczów w Warszawie. Wspierali nas w Gliwicach i dzięki nim czuliśmy się, jak u siebie. Powrót do stolicy był bardzo radosny, tym bardziej że w środku nocy nasi fani przywitali nas w okolicy stadionu Legii przy ul. Łazienkowskiej. To było coś niesamowitego, dlatego chciałbym podziękować wszystkim, którzy nie tracili w nas wiary przez cały sezon.
Wróćmy na chwilę do ostatniego finałowego meczu. Jaka jest recepta na świetną formę Łukasza Wilczka? W Gliwicach dwoił się pan i troił.
Czułem, że w tej rywalizacji mogę dać zespołowi zdecydowanie więcej. Asysty i przechwyty to w moim przypadku spełnienie oczekiwań sztabu szkoleniowego. 24 punkty to właśnie wartość dodana, która miała wpływ na pokonanie GTK i zakończenie serii. W całym zespole panowała pełna mobilizacja i wszyscy mieliśmy świadomość, że gra toczy się u dużą stawkę. Tylko od nas zależało, czy sięgniemy po upragniony awans. Cały zespół zasługuje na pochwałę. Trener Bakun wykonał z nami znakomitą pracę, dlatego najwyższą formę osiągnęliśmy w kluczowym momencie sezonu.
Przeczytaj cały wywiad: