Jest mistrzem Polski w rugby na wózkach, trenerem personalnym, a także organizatorem pierwszych w Polsce zawodów ekstremalnych dla osób z niepełnosprawnością. Jak przekonuje, nie wyobraża sobie życia bez sportu i tym samym inspiruje innych do aktywności. M.in. o tym, jak powstaje Wheelmageddon, rozmawiamy z jego twórcą, Tomaszem Bidusiem.
Iwona Ludwinek (Magazyn Bieganie): Jaki jest Pana główny cel? Aktywizacja niepełnosprawnych, pokazanie im, że stać ich na więcej niż mogłoby im się wydawać?
Tomasz Biduś: Projekt Avalon Extreme ma na celu promocję sportów ekstremalnych. Oczywiście, nasze działania w głównej mierze są skierowane do osób z niepełnosprawnością, które szukają inspiracji lub motywacji, aby wyjść z domu, przełamać się, ale również do wszystkich, którzy w jakiś sposób czują się blokowani przez czynniki zewnętrzne. Chcemy przede wszystkim przełamywać stereotypy związane z niepełnosprawnością. Aktywizować ludzi do działania poprzez wysiłek fizyczny oraz szeroko pojętą integrację. Wózek nie może być końcem wszystkiego. Zmienia on nasze codzienne życie, lecz nie jest w stanie stanąć nam na drodze do realizacji naszych celów czy marzeń. Wheelmageddon dobitnie pokazuje, że tak naprawdę niemożliwe nie istnieje, a jedyne bariery są wyłącznie w naszych głowach. W naszej imprezie startują także osoby sprawne, lecz w rywalizacji z niepełnosprawnymi są praktycznie bez szans. Jest to doskonały przykład, że nikogo nie można szufladkować ze względu na jego ograniczenia. Po takim wysiłku, osoby sprawne jeszcze bardziej doceniają wolę walki, ale również umiejętności niepełnosprawnych zawodników.
Pan również porusza się na wózku. Opowie Pan, jaka historia się za tym kryje?
Historia jakich wiele, czyli nieszczęśliwy wypadek. Zdecydowanie bardziej wolę koncentrować się na przyszłości. Uderzyłem głową w dno jeziora w wieku 17 lat. Całe dorosłe życie poruszam się na wózku i wcale nie czuję się z tego powodu gorszy czy wykluczony społecznie. Wręcz przeciwnie, wymagam od siebie zdecydowanie więcej i staram się żyć pełnią życia. Po rehabilitacji, miałem ogromnego farta, że otaczali mnie ludzie pełni pasji, która motywowała mnie do działania. Teraz ja chcę inspirować innych. Największe wyzwanie to jednak nadal łamanie stereotypów oraz pewnego rodzaju tabu na temat niepełnosprawności.
Przeczytaj cały wywiad: