35-latek w 2017 roku wszedł na szczyt, ale wciąż mu mało. Chce m.in. zdobyć medal olimpijski.
Tomasz Kalemba: Za panem sezon z olbrzymimi sukcesami. Kiedy zaczynał go pan razem z Marcelo Melo spodziewaliście się, że będzie tak dobrze, że wygracie Wimbledon oraz kilka innych wielkich turniejów i zostaniecie parą nr 1 na świecie?
Łukasz Kubot: Tworząc parę z jednym z najbardziej utytułowanych deblistów w tourze, liczyłem się z tym, że oczekiwania wobec mnie będą duże. To Marcelo był bowiem tym, który wybierał partnera. Do końca czekał na potwierdzenie z jego strony.
Dotarło już do pana, co osiągnęliście? Jest pan teraz jedynym Polakiem z dwoma tytułami wielkoszlemowymi.
Mówiąc nieskromnie, to rzeczywiście wielki sukces. Gra podwójna charakteryzuje się tym, że trzeba być zgranym nie tylko na korcie, a także poza nim. Właśnie nad tym non-stop ostro pracowaliśmy. Długo i intensywnie trenowaliśmy różne schematy. Pierwsze widoczne efekty tej pracy przyszły w Ameryce Płn. Przełomowy był turniej w Acapulco, gdzie odpadliśmy w pierwszej rundzie. Przeprowadziliśmy męską rozmowę, a po nim były finał w Indian Wells i zwycięstwo w Miami. Dały potężny zastrzyk optymizmu, bez nich nasze losy mogłyby potoczyć się bardzo różnie… Później wygrywaliśmy turnieje na wszystkich nawierzchniach, co jest niesamowitym plusem. Sezon udało nam się zakończyć finałem turnieju Masters w Londynie.
Wywiad z Łukasz Kubotem znalazł się w dzienniku Przegląd Sportowy.