Twoje buty do biegania zwykle pozostają w tle każdego treningu i każdych zawodów – ot, zakładasz je na stopy, sznurujesz i wybiegasz przed siebie. Nie zastanawiasz się nad niczym. A przecież masz na nogach kawał fascynującej historii – buty do biegania to już blisko 60 lat ścierających się koncepcji, przełomowych wynalazków i nieustannego wyścigu zbrojeń producentów.
Pierwsze kroki (1966-1970)
Na początku były buty biegowe. I biegacze wiedzieli, że są dobre. Chociaż nie… Tak naprawdę wszyscy zdawali sobie sprawę, że są raczej kiepskie. – Na rynku było tylko kilka modeli – mówi Dave Kayser, kolekcjoner obuwia biegowego, który swoją przygodę z tym sportem zaczął w 1966 roku. – Ciężkie i sztywne, zwykle ze skórzaną lub płócienną cholewką. Wybór był naprawdę kiepski.
W latach sześćdziesiątych pośród kilku innych dominował model New Balance Trackster. – Przynajmniej w Nowej Anglii – zaznacza pisarz i długoletni redaktor magazynu Runner’s World, Amby Burfoot. But ten, przedstawiony światu w 1960 roku, miał skórzaną cholewkę i gumową, prążkowaną podeszwę. Był też „idealny dla praktycznie każdej nawierzchni” – przekonywano w reklamach.
Więcej na ten temat: